jej nie dać pani synowi, który ją kocha? Nie, i sto razy nie... Ale kiedy ją pani mi odda?
— Wkrótce.
— Jakim sposobem się pani o nie dowiedziała? Kto ci ją dał poznać?
— Pan sam.
— Ja? — powtórzył rzeźbiarz zdziwiony. Ja, a to jakim sposobem?
— Na ślad jej wprowadziło mnie popiersie, które pan wymodelowałeś. Biust ten zwrócił nie na darmo moją uwagę. Zdawało mi się, iż odnajduję w niej rysy kobiety znanej mi dobrze.
— Jej matki, niedrawdaż? Jej matki? — zawołał Gaston.
— Kobiety zamężnej...
— Więc ona jest zamężną?
— Tak. Wydaną została za mąż, a raczej zmuszoną do tego przez macochę, przed którą zawsze drżała, przed którą drży dotychczas.
— Oh, ta macocha! Ona jest przyczyną naszego nieszczęścia, ona mi zabrała to, co ukochałem... Kazała mnie zamknąć... Jakto, więc ten potwór żyje dotychczas?
— Szczęśliwa w dodatku, do tego i bogata obok swej córki.
— Niegodna!
— Powiedziałeś pan, że to ona jest przyczyną wszystkiego złego. Otóż ze względu na tę, którą kochałeś, która była ofiarą łecz niewinną, przez wzgląd na uczciwego człowieka, który został jej mężem,
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/478
Wygląd
Ta strona została skorygowana.