Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mom, nie spuszczając wszakże z oczu swojej narzeczonej. Panna de Lorbac wreszcie, w białą przystrojon asukienkę, tańczyła, szczebiotała, uśmiechała się z całą niefrasobliwością dziecięcego wieku.
Anatol widząc Różę tak piękną jak nigdy, westchnął z żalu, iż projektów swoich nie doprowadził do skutku. Młode dziewczę zdawało się nie spostrzegać jego obecności. Hrabina zbliżając się do Teresy, porównywała raz jeszcze myślą jej rysy z popiersiem, wymodelowanem przez Gastona Dauberive.
Podejrzenia jej przybierała coraz bardziej konkretną formę. Aby mieć pewność, odważyła się na krok stanowczy.
W chwili gdy po ukończeniu koncertu część towarzystwa zajęła się rozmową, pod zgrabnie wymyślonym pretekstem opowiedziała historję swojego protegowanego, jego nieszczęść i okrucieństwa tych, którzy wydarli mu szczęście, odebrali rozum i pozbawili wolności.
Gdy doszła do tego punktu opowiadania, w którym młoda kobieta, wspólnie z innymi świadkami strasznej sceny, powtórzyła wyrazy: Ten człowiek jest szalony, głuchy szmer dał się słyszeć w grupie kobiet. Wywołały go przestrach i litość zarazem.
— Ach to straszne — zawołała mentalna blondynka. — I w jakiej to sferze społecznej mogła się wydarzyć rzecz podobna?
— W najlepszej.