życie, postanowiła na wszystkich czekać w mieszkaniu zakochanej pary.
Tu przebiegła raz jeszcze wszystkie pokoje, ale napróżno. I ta nadzieja zawiodła tak samo, jak poszukiwania Małgorzaty, leśnika i oberżystki...
Gaston przybywszy na miejsce, pytał wszystkich wymienionych dopiero, ale bezskutecznie. Śladu Teresy nie było, wszyscy natomiast opowiadali mu szczegóły znane z poprzednich rozdziałów, a które świadczyły, iż Teresa i malutka stały się ofiarą porwania. Instykt podszepnął mu, kto się dopuścił w obec niego tak ohydnej zbrodni.
Skoro tylko świt nastał, po nocy spędzonej w pośród najstraszliwszych męczarni, udał się do Paryża.
Opuścimy opis poszukiwań Gastona, zanim zdołał dowiedzieć się rzeczywistego adresu państwa Daumont, oraz wyprawy Taureta po doktora dosyć zdolnego, by ocalić Teresę, a nikczemnego dosyć, by zgubić jej kochanka. Nie zatrzymamy się także przy scenie podsuwania rozkazu aresztowania młodego rzeźbiarza, jako obłąkanego.
Rzecz cała odbyła się zupełnie w ten sam sposób, jak z góry obliczali zacny pan Joachim i godna jego towarzyszka.
— Czego sobie pan życzysz? — rzekła do zrozpaczonego Eugenja, gdy się ten tylko ukazał. — Ja pana nie znam...
Chmura przebiegła po obliczu Gastona.
Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/355
Wygląd
Ta strona została skorygowana.