Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rach, odwiedzaniu oberż, gawędzie ze spotykanemi w nich osobami, i wyciąganiu ich na rozmowę. Czasami bawili oni po kilka dni w jakiej miejscowości, udając ludzi spokojnych, przebywających na wsi dla świeżego powietrza. Niektórzy przebywali w towarzysiwie kobiet, należących również do cechu policyjnego.
Ajenci i ajentki urządzali wycieczki do lasu Chantilly i wesoło bawili się pod cieniem drzew lub nad brzegiem stawu Commele. Miejscowy nadleśny często miewał wizyty tych gości tajemniczych, którzy dobrze opłacani z funduszów sekretnych, urządzali u niego śniadania i obiady, zamawiane naprzód, na których nawet w czasie, w którym polować nie było wolno, figurowała zwierzyna, jak zające i bażanty, oblewane dobrze wybornem winem białem i prawdziwym burgundem. Rozumie się, wszystko to działo się w tajemnicy, leśnik bowiem nie opłacał patentu na prawo restauracji.

VI.

Czytelnicy nasi zapewne zapominają sobie, że córeczka Teresy znajdowała się w fermie Commele i że córka leśnika, której mąż był także leśnikiem, była jej mamką.
Kożdego dnia, skoro tylko pogoda sprzyjała, Teresa zwykłe po południu przychodziła odwiedzać swe dziecię, i wziąwszy je na ręce, wraz z mamką, prze-