Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

może do spisku? Jeżeli tak, to musi być bardzo niebezpieczną...
— Nie zgadłeś pan — odrzekł Robert, postanowiwszy otwarcie powiedzieć wszystko ajentowi, który był zbyt zręcznym, ażeby wkrótce nie miał dowiedzieć się prawdy. — To fotografia mojej córki.
— Ach! ach! córki pańskiej... Winszuję — rzekł Mioduś, przypatrując się jej znowu. — Cudownie piękna! Musi mieć zapewno wiele konkurentów. Ile też ma lat?..
— Siedemnaście...
— Wiek, w którym pączek różany rozchyla listki!.. w którym rozwijający się kwiat wydaje najprzyjemniejszy zapach... Ale przypuszczam, iż wezwał mnie pan naczelnik nie dla tego, by mi pokazać porttret tej królowej piękności i kazać mi ją podziwiać.
— Pokazałem go dlatego, byś pan zapamiętał jej rysy.
— Nie zapomnę ich. Od pierwszego rzutu oka rozpoznam je wszędzie.
— Oto właśnie chodzi, prośba bowiem moja polega na odszukaniu mego dziecka.
Touret wyprostował się ze zdziwienia.
— Odszukaniu!... — powtórzył.
— Tak.
— Nie pojmuję... czy mam przez to rozumieć że córka pańska zabłąkała się?
— Nie... Teresa dzisiaj w nocy uciekła i domu rodzicielskiego.