Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Przez niego tylko skandal mógł stać się głośnym — myślała — niema go już... tem lepiej!
Taką była krótka modlitwa żałobna, odmówiona przez nią nad zwłokami miljonera.
Gdy to się dzieje przy ulicy Saint-Florentin, zobaczymy, co tymczasem porabia mąż pani Eugenji.
Przybywszy do ministerjum, Robert dowiedział się, że szef dwukrotnie go wzywał dla powierzenia mu jakiejś ważnej pracy.
Poszedł do niego i i łatwością usprawiedliwił się ze spóźnienia.
— To rzecz mała — rzekł szef — taki pracownik jak pan, w kilka minut nagrodzi ten czas. Ale chodzi tu o co innego.
I wyjaśnił mu pracę, która miała być ukończoną za dni parę.
— Rachuję na pana... A teraz powiem panu nowinę, która jakkoolwiek nie dotyczy pana bezpośrednio, zainteresuje cię jednak człowiek...
— Nowinę?...
— Tak. Od roku już staram się o pewne miejsce. Jestto prawie synekura, dobrze płatna, mianowicie posada dyrektora więzień w Nimes. Mam nadzieję że za dwa tygodnie otrzymam już nominację.
— Winszuję — rzekł Robert Daumont — lecz dotychczas nie widzę...
— W czem ta się tyczy pana?
— Tak.
— Więc szczęśliwym jestem, mogąc pana za-