Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiem, zmęczona wycieczką, chciała również prędzej znaleść się w łóżku i pomarzyć jeszcze o świetnej przyszłości.
O godzinie drugiej po północy, Teresa, która na chwilę nawet nie zasnęła, wstała po cichu i zaczęła przygotowania do ucieczki. Stosując się do zalecenia Gastona, ubrała się jak najskromniej, nałożyła na głowę kapelusz filcowy i okryła się futrem. Poczem wyjęła z szuflatki list, podyktowany jej przez Gastona i schowała go za stanik. Pozostawało już tylko czekać godziny umówionej. Siadła i utkwiła wzrok w powolnie posuwającą się wskazówkę zegara.
Młoda dziewczyna, jakikolwiek miałaby żal, nie opuszcza bez wyrzutów sumienia i obawy domu rodzicielskiego. Teresa, choć nie wahała się już, cierpiała jednak. Tylko zdawało się jej, że ponieważ ofjaara, jakiej od niej wymagano, przechodziła jej siły, więc ma zupełne prawo opuścić rodziców.
Zegar wybił w pół do trzeciej, czekała jeszcze, wkrótce brakowało już tylko dziesięć minut do oznaczonej godziny.
Nadeszła chwila stanowcza.
Teresa wstała.
— Jestem za młodą, by już umierać — rzekła do siebie — a to wstrętne małżeństwo byłoby dla mnie śmiercią. Wołałabym życie sobie odebrać, niż zostać jego żoną!...
I na palcach, tłumiąc oddech, i ręką powstrzymując bicie serca, podeszła do drzwi, otworzyła je ostrożnie, poczem zwróciła się po świecę i weszła na