Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dauberive wykradł ich córkę. Można nawet rzecz tak nakierować, iż będą przekonani, że ona, chcąc uniknąć nienawistnego jej związku z Ritterem, uciekła sama.
„A później, gdy czas uspokoi gniew, i gdy poszle do nich mego przyjaciela Pawła z oświadczeniem, że winowajca pragnie zagładzić swą winę związkiem małżeńskim, nie odrzucą zapewne mej prośby.
„Tak... niema innego sposobu... musimy uciekać! Zresztą czyż mógłbym żyć bez Teresy, która już teraz należy do mnie, zdala od niej, wiedząc, że wystawioną jest na całą gwałtowność gniewu tej macochy nieubłaganej, przed której wolą biedna drżeć musi!... Nie potrafiłbym... — Trzeba działać!... I ja mam prawo rozkazać, a Teresa usłucha mnie!...
Gaston cały dzień pracował bez przerwy. Wieczorem spojrzał w okno Teresy, lecz było zakryte. Domyślając się, że wyszła z matką i jeszcze nie wróciła, udał się również na miasto.
Gdy o wpół do szóstej Eugenja weszła z Teresą do przedpokoju. Julja, służąca, zawołała:
— Ach, proszę pani, był tu jakiś młody pan i zostawił dla pani i panienki kwiaty... — i otworzywszy drzwi salonu, wskazała dwa prześliczne bukiety pomieszczone w kosztownych wazonach z porcelany chińskiej.
Eugenji nie trudno było odgadnąć, kto je nadesłał.
Teresa również się domyśliła i zbladła.