Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przedpokoju otworzyć drzwi, prowadzące do korytarza...
Ale zaledwie się ich dotknęła, o mało nie upadla ze zdziwienia i przestrachu.
Drzwi były zamknięte na zamek.
Teresa nie wiedziała o tem, że każdego wieczoru służąca zamykała drzwi na klucz i zabierała go do siebie.
Tym sposobem jedyna droga wyjścia została przeciętą i Gaston musiał przepędzić noc w pokoju Teresy, którą ubóstwiał i która go kochała...
A wiadomo, że noc, miłość i brak świadków są zdradliwymi doradcami...

∗             ∗

Nastąpił poranek.
Teresa z rozpuszczonemi włosami, których wspaniałe zwoje spadały jej na ramiona, ukryła twarz w dłonie i płakała w milczeniu.
— Nie płacz, ukochana — mówił Gaston, klęcząc przed nią — gotów jestem myśleć, że żałujesz, a twój żal byłby dla mnie najcięższą boleścią!... I czegóż masz się obawiać? Teraz musisz zostać moją żoną, a jeżeli matka twoja będzie się sprzeciwiać, oprzesz się jej...
Teresa, jak wiemy, drżała przed swoją matką i znała jej wolę nieugiętą, wiedziała także jak sama jest słabą.
— Oprzeć się — odrzekła — niestety! nie zdołam...