Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
III.

Gaston pogrążony w swojej miłości i zajęty jedyną myślą, nie miał ani czasu ani głowy odpowiedzieć na list Pawła. Zobowiązanie jednak przyjęte względem pana de Lorbac, nie pozwalało mu tracić czasu, dlatego też zaraz w poniedziałek rano wziął do do pracy z pośpiechem, gorączkowym, a obrabiaąc glinę, rzucał od czasu do czasu spojrzenia na okno Teresy.
Ale dopiero o godzinie drugiej po południu podniosła się roleta i dała mu możność dostrzeżenia szybko oddalającej się Teresy. Dziewcze odchodząc dało znak Gastonowi ręką. Ten znak napełnił jego serce radością, której pierwszym skutkiem była zdwojona gorliwość w pracy i pewna równowaga umysłu, na jego bowiem naturę wrażliwą, najmniejsza rzecz wpływ wywierała i była dostateczną by upadek ducha zmienić w odwagę, egzaltację w przygnębienie.
Po śniadaniu odpisał kilka wierszy Pawłowi Gaussin, nie dlatego by odpdwiedzieć na jego pytania, jak raczej, by z nim pomówić o swojej sąsiadce. Odesławszy list, zabrał się znowu do pracy. Oprócz pracowni, którą już znamy. Gaston miał drugą dla obrabiania marmuru, na parterze w tymże domu. Teraz schodził do niej niechętnie, z parteru bowiem nie mógł spozierać ciągle na okno Teresy.
Dzień był prześliczny. Około godziny trzeciej promienie słońca padając na szyby pracowni w połą-