Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dał wszystkie warunki, twoją zaś rzeczą będzie tylko wzbudzić w nim miłość dla siebie, a do tego kilka czułych spojrzeń twoich pięknych oczu wystarczą...
Lecz przedewszystkiem żadnych głupstw!... żadnej młiości! Stłumię ją naychmiast, a pamiętaj, że czuwam i mam wzrok bystry. Oto jest wszystko, co miałam ci powiedzieć. A teraz wstań, ubierz się i śpiesz się, gdyż zaraz po śniadaniu wyjdziemy do magazynów.
Powiedziawszy to, Eugenja opuściła pokój córki.
Zaledwie drzwi przymknęły się za nią. Teresa skryła twarz rękama i wybuchnęła płaczem.
— O ja nieszczęśliwa! — jęknęła. — Wiedziałam, że matka mnie nie kocha i nigdy nie kochała!

XIII.

Uspokoiwszy się po kilku minutach, wstała i ubierając się z gorączkowym pośpiechem, zwracała wzrok swój na pracownię Gastona Dauberive.
— Zaślubić człowieka, którego bym nie kochała — ach! nie! nigdy! „Miłość, która nie prowadzi do bogactwa, jest miłością głupią, szkodliwą powiedziała mama... Czemże więc jest miłość?... Nie wiem dobrze; lecz ta, którą przeczuwam, nie ma nic wspólnego z pieniędzmi... ona powinna być szczęściem i samo ubóstwo nawet, byle z nią tylko, staje się niebem!...