Przejdź do zawartości

Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że król rozmawia przy oknie, aby ten banalny pokój hotelowy wypełnił się wielkością i smutnym majestatem, owym majestatem, który unosił się melancholijnie w obszernych komnatach Wersalu o froterowanych posadzkach, świecących, jak lustra. Zostałaby tu w zachwyceniu do północy, i nie poruszyłaby się, nie znudziła. Intrygowała ją jedynie długa rozmowa męża z królem. Jakie to poważne sprawy roztrząsali? Jakież wielkie plany wskrzeszenia monarchji? Jej ciekawość wzmogła się, gdy wrócili do salonu, obaj ożywieni, o błyszczących i zdecydowanych spojrzeniach.
— Wychodzę z Jego Królewską Mością — rzekł do niej szeptem Herbert — ojciec cię odprowadzi.
Król podszedł do nich:
— Nie weźmie mi pani tego za złe, księżno — rzekł. — Mąż rozpoczął służbę.
— Wszystkie chwile naszego życia należą do naszych władców — odpowiedziała Koleta, przeświadczona, że chodzi o jakąś ważną i tajemniczą wyprawę, o tajne zebranie spiskowców. O, gdybyż to ona mogła im towarzyszyć!
Chrystjan podszedł do drzwi pokoju królowej, ale nie wszedł:
— Płaczą — rzekł do Herberta. — Do widzenia, nie wejdę.
Na ulicy opanował go szał radości i ulgi. Miał przy sobie adjutanta i szedł z cygarem w ustach, zapalonem jeszcze w przedsionku hotelu.
— Jak to przyjemnie chodzić samemu w ciżbie ludzkiej, rozpychać się w szeregu, jak inni, być panem swych słów, swych ruchów i odwracać się za ładną dziewczynką, nie gorsząc tem Europy... To są dobrodziejstwa wygnania... Gdy byłem tu przed ośmiu laty, widziałem Paryż jedynie przez