Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziennikami i książkami, zostawiał drzwi półotwarte, aby słyszeć ożywienie i gwar hotelowy. Zakazano mu zwłaszcza rozmawiać. Wówczas południowiec zrezygnowany zaczął pisać, podjął na nowo swą książkę, głośną książkę o monarchii, którą tworzył w gorączce, ręką drżącą, wstrząsany kaszlem, rozrzucającym kartki na łóżku. Teraz lękał się jednego: przedwczesnej śmierci, odejścia na zawsze tak, jak żył — nieznany, ukryty, — bez wypowiedzenia się.
Sauvadon, wuj z Bercy, którego gruboskórna i hałaśliwa miłość własna cierpiała na widok mistrza w takiej sytuacji, odwiedzał go często. Zaraz po katastrofie przybiegł z otwartą sakiewką, pytając, jak ongi, o rozmaite „opinje“. — „Nie mam już ooinij, mój wuju...“ — odparł ze smutkiem Méraut, Chcąc go wyrwać z apatji, wuj obiecał wysłać na południe, do Nizzy, gdzie rezydowała we wspaniałych apartamentach Koleta z synkiem.
— Nie będzie mnie to kosztowało więcej, mówił naiwnie, a pana wyleczy.
Lecz Elizeuszowi nie zależało na wyzdrowieniu; chciał skończyć książkę w tem samem miejscu, gdzie się narodziła, pośród owych głębokich szmerów paryskich, co to przynoszą każdemu głos przez niego pożądany. A podczas gdy pisał, Sauvadon, usiadłszy obok łóżka, gawędził o swej ślicznej siostrzenicy, irytując się na tego warjata-generała, który właśnie sprzedawał swój pałac.
— I pytam się pana, co on zrobi z temi pieniędzmi?... Poukrywa je we wszystkich kątach, kupkami... Zresztą to jego sprawa. Koleta jest dosyć bogata, aby się obejść bez niego...
I handlarz win uderzał się w okolicy sakiewki, po brzuszku, równie dobrze napęczniałym, co i ona.