Strona:PL Daudet - Spowiedź królowej.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie, był dla niego straconą ojczyzną, a ten, który przygotowywał — wygnaniem we Francji.
— Ależ to niegodne... żeby taki człowiek jak pan przykładał rękę do podobnie ohydnej frymarki.
A radca, zrozpaczony, że gwałtem otworzono mu oczy na sprawy, których nie chciał widzieć, jąkał:
Ma che... ma che... cóż ja tu mogę uczynić, drogi panie Méraut?... Król jest królem... Skoro mówi: Boskowicz, napisz to... ręka moja posłuszna jest bez wahania... Zwłaszcza, że Jego Królewska Mość tak jest dla mnie dobry i wspaniałomyślny. On to, widząc moją rozpacz po stracie zielnika, dał mi w upominku ten... Tysiąc pięćset franków, wspaniała okazja... A prócz tego dostał mi się jeszcze Hortus Cliffortienus Linneusza, pierwsze wydanie.
Z naiwnym cynizmem obnażał nieszczęsny sumienie. Wszystko było tam suche i zamarłe, jak w zielniku. Manja, okrutna niby niedostrzegalny robaczek przyrodników, wszystko przegryzła i przebiła na wylot. Dopiero gdy Elizeusz zagroził mu interwencją królowej, wzruszył się nieco. Dopiero wówczas manjak porzucił lupę, i zaczął czynić wyznania, szeptem, ciężko wzdychając, niby penitentka przy konfesjonale. Przed jego oczyma przesuwała się niejedna sprawa, której nic mógł zapobiec, bolejąc nad nią równocześnie... Król miał złych doradców... E poi cha volete? Nie ma powołania do rządów... upodobania do tronu... I tak zawsze było... Dawno to, jeszcze za życia Leopolda... Kiedy król dostał po raz pierwszy ataku, a Chrystjanowi powiedziano, że prawdopodobnie będzie następcą swego wuja, dziecko — miał wówczas ledwie dwanaście lat i grał w owej chwili w ogrodzie pałacowym w krokieta — zaczęło płakać... tak płakać, że trudno je było uspokoić... I tonąc we łzach, mówił: Ja nie chcę być królem... nie chcę być kró-