Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

postanowił zgromadzić się w tem przejściu przez Wogezy, ażeby uroczyście wyemigrować.
Na przodzie posuwają się długie wozy, zaprzężone w cztery woły, te wielkie wozy drabiniaste, które służą do przewożenia zboża podczas zbiorów, a teraz naładowane są sprzętami, trzodą, lub narzędziami pracy. Są tam ogromne łóżka, wysokie szafy, garnitury, kryte bawełnicą, ule, kołowrotki, małe dziecinne krzesełka, fotele przodków, mnóstwo starych relikwij, wyciągniętych z kątów i roztaczających teraz dokoła siebie święty kurz domowych ognisk...
Całe domy jad ą na tych wozach. Posuwają się z jękiem, a woły ciągną je z wielkim trudem, jak gdyby ta gleba przytrzymywała koła, jakby te bryłki suchej ziemi, pozostałe w bronach, w pługach, na rydlach, na grabiach, przysparzały znacznie ciężaru i wyjazd ten robiły podobnym do zupełnego wyrwania z korzeniami. Poza tem wszystkiem podąża tłum milczący, rozmaitego stanu i wieku: od starców w trójgraniastych kapeluszach, którzy drżący opierają się na kijach, aż do małych, jasnowłosych pacholąt w barchanowych spodenkach z szelkami przez plecy; od sparaliżowanych dziadów, których dumni młodzieńcy niosą na swych barkach, aż do niemowląt, tulących się do łona swych matek — wszyscy dzielni i niedołężni, ci, którzy utworzą armię w przyszłości i ci, którzy brali udział w okropnej kampanii, kirasyerzy bez nóg, wlokący się o kuli, artylerzyści, wynędzniali, zmęczeni, w zniszczonych mundurach, na których są jeszcze ślady pleśni kazamatów w Spandau — wszyscy dumnie posuwają się drogą, przy której siedzi nasz sędzia z Kolmaru, wszystkich twarze ze wstrętem i gniewem odwracają się od niego.