Strona:PL Daudet - Nowele z czasów oblężenia Paryża.pdf/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Daj mi spokój!
I okno zamknęło się gwałtownie. — Stary Hornus chwiał się, jak pijany.
— Kwit... kwit... — powtarzał bezwiednie, wkońcu zaczął iść, zdając sobie sprawę tylko z jednej rzeczy, że sztandar jego jest w arsenale, i że należy go odebrać za jakąbądź cenę.

V.

Brama do arsenału była zupełnie otwartą, ażeby mogły przejechać furgony pruskie, które czekały, stojąc rzędem w podwórzu. Wszedłszy tam Hornus, zadrżał. Wszyscy inni chorążowie byli zgromadzeni — pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu oficerów wzburzonych, milczących. Te ponure wozy na deszczu, ci ludzie stojący grupami — robiło to wrażenie pogrzebu.
W jednym kącie na zabłoconym bruku leżały zwalone na kupę wszystkie sztandary wojska Bazaine’a. Niewypowiedzianie smutny był widok tych chorągwi z jasnego jedwabiu, tych szczątków złotych frendzli i drążków ozdobnych, tych oznak sławy, rzuconych na ziemię, zbrukanych deszczem i błotem. Jakiś oficer z admininistracyi brał je po jednej i wywoływał numer pułku. Chorążowie zaś podchodzili kolejką dla otrzymania kwitu. Dwaj pruscy oficerowie sztywni i obojętni pilnowali ładowania. Więc tak odchodzicie święte, pełne chwały łachmany! odsłaniając swoje dziury, wycierając bruk, smutne jak ptaki z podciętemi skrzydłami! Odeszłyście z uczuciem wstydu z powodu sponiewierania tych pięknych rzeczy i każda z was uniosła ze sobą cząstkę Francyi. Odblaski słońca, które wam przyświecało podczas długich