Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Złóż wszystko na miejsce, mój stary, bo ja już idę; muszę zobaczyć, dlaczego oni dzwonią.
Ciężkim i wolnym krokiem prawdziwego wieśniaka, Ryszard szedł najpierw drogą nadbrzeżną, a potem zakręcił w aleję topolową, ciągnącą się pod górę aż do traktu wiodącego do Corbeil. W tem przecięciu dróg leżała wioska Uzelles, której większość gruntów i pałac stanowiły posiadłość Ryszarda Idąc, myślał i głośno rozważał, jaka mogła być przyczyna tego dwukrotnego dzwonienia... nie przeczuwał wszakże nic złego... Czyżby sąsiedzi z Grosbourg przyjechali z wizytą?... Nie... to było niemożliwe... Któż z nich mógł przyjechać?... Wszak generał leczy się u wód w Tyrolu a księżna pojechała z nim, aby męża doglądać... Syn ich?... Też nie, bo zamknął się w swojem liceum i pracuje nad przygotowaniem się do egzaminu w szkole wojskowej w Saint-Cyr; nie czas mu teraz do wizyt, egzamin za pasem. Nie, to żadna wizyta!... To służba musiała się z sobą pokłócić, albo wzywają go, bo nie mogą sobie sami poradzić przy gospodarstwie... Albo... może znów wynikła jaka przykra scena pomiędzy matką jego i żoną... Ale chyba i to nie... wszak od paru lat ustały te dawne nieporozumienia i ciągłe utarczki, zakłócające spokój domowy przez pierwsze czasy po ożenieniu... A więc cóżby to było?...
Wtem, uniżonym nieszczerze głosem wypowiedziane „dzień dobry, panie Ryszardzie“ przerwało