Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/334

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

padkowo w ciemnym sklepiku w Corbeil, gdzie wybierałem jakieś świecidełka dla innej niewiasty. Zauważyłem, że pani F. trochę schudła, lecz nie straciła swego wdzięku; była blada, przypuszczam, że skutkiem wzruszenia, jakie musiało ją chwycić gdy zobaczyła mnie zupełnie niespodziewanie. Nie zamieniliśmy z sobą ani słowa, zaledwie jedno ulotne spojrzenie. Mogę cię upewnić, iż na tem będzie koniec, bo chociaż generał posądza mnie o wałęsanie się dokoła parku pani F., nie dla niej tam chodzę, ale dla mojej porucznikowej, z którą miewam schadzki w lesie w pobliżu Uzelles. Opowiadałem ci w poprzednim dzienniku, że biedną moją porucznikową pilnuje bezustannie ten głupi Indyanin a kobiecinka drży przed nim ze strachu i strzeże się go z dziecinną obawą, skutkiem tego nie doszedłem z nią jeszcze do celu i bardzo być może, że temu należy przypisać, iż rozpaliłem się do niej może więcej niż warto. Wyobraź sobie, że żadna z wytwornych pań, z któremi miałem do czynienia, nie działała na mnie tak podniecająco, jak ta kuchareczka, gospodarująca w domu Indyanina.
Zapytać byś pewnie chciał, czy jest ładna. Otóż zaledwie. Usta ma duże, nosek nieforemny lecz ponętny, ma szyk paryzkiej modniarki, roznoszącej kapelusze. Znasz ten typ tak często spotykany i zawsze mniej więcej do siebie podobny. Gdy pani F. zobaczyła mnie z nią razem w owym