Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kolwiek się zbliży, bo chyba nie myślisz, byśmy zasnęli. Wszak to pierwsza noc nasza, pierwsza, którą w całości z sobą spędzimy.
Karlexis szeptał jej do ucha, dotykając nieledwie ustami jej włosów, podczas gdy ona patrzała na biżuteryę, obracając je w palcach na wszystkie strony, nie mogąc się zdecydować w wyborze. Ludzie zapełniający magazyn wyszli a właścicielka sklepu na prędce uprzątnąwszy rozłożone dla nich łańcuchy i broszki, zbliżyła się z nizkim ukłonem ku księciu. Była to kobiecina zawiędła, sucha, o zielonkawej cerze, zajmowała się magazynem wraz ze swoją siostrą, zupełnie do niej podobną. Obie zdawały się być średniowiecznemu postaciami, zabytkami jakiejś wiecznie żyjącej tutaj rodziny drobno-kupieckiej, wyniszczonej fizycznie skutkiem braku światła i powietrza.
— Czy jaśnie oświecony książę znajduje to, czego żąda?...
— Tak, tak... wybrałem, co mi potrzeba. Niechaj mi pani odłoży na bok ten oto garnitur. Dziś wieczorem wstąpię, by go zabrać.
Pani Sautecoeur cała spłonęła z radości i wstała z krzesła, zabierając się do wyjścia, gdy w tem wielki jakiś powóz zaprzężony w parę rosłych koni zatrzymał się przed drzwiami magazynu, zasłaniając sobą okna. Zrobiło się naraz ciemniej, jakby zapuszczono firanki lub spuszczono markizę.