Strona:PL Daudet - Mała parafia (2).pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

było to nieco po zwadyacku. Ten nicpoń Aleksander przygotował wszystko bardzo składnie, o niczem nie zapominając. Trochę to drogo kosztuje, lecz w razie potrzeby zalecam ci użyć Aleksandra, jest niezrównany.
Do Melun pojechaliśmy powozem a ztamtąd koleją do Lyonu, nazajutrz wieczorem już byliśmy na pokładzie naszego jachtu „Bleu-Blanc-Rouge“. Cała podróż była rozkoszna. Kobietka, która prosto z małżeńskiego łoża skoczyła rezolutnie do mojego powozu, nie zapiąwszy nawet stanika, nie broniła się od pieszczot a obawa, iż może nas gonią, pewność, iż zrywamy z obowiązkami, światem i ludźmi dotychczas otaczającymi nas były podnietą ekstra-nadzwyczajną.
Pierwszy nasz wieczór na morzu był uroczy przyczyniało się do tego poczucie wolności, oraz pogodne niebo o nieznanych na północy barwach zielonych i liliowych; siedliśmy na pokładzie tuląc się do siebie i oplatając miłośnie a piękny chór męzkich głosów towarzyszył naszemu gruchaniu; temi śpiewakami byli włosi, wyławiacze korali, jadący na wielkiej łodzi w tę samą stronę co nasz statek. W tem stała się rzecz wstrętna; moja ukochana dostała choroby morskiej, która ją nie opuściła przez całą noc, oraz nazajutrz. Nie było innej rady, jak wylądowanie. Stanęliśmy na lądzie stałym na miesiąc a może i więcej. Jako fiasco, podróż naokoło świata powiodła mi się wspaniale. Zdawało mi się, iż wybrałem