Przejdź do zawartości

Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kowałem Stwórcy za urodzaje, lub o błogosławieństwo prosiłem? Czyż aby raz ukorzyłem się przed Sędzią sprawiedliwym, prosząc o przebaczenie popełnionych błędów?
Łaski doznane od Boga, niemal cudowne, jak np. ucieczka z maurytańskiéj niewoli, przyjęcie przez kapitana portugalskiego, ocalenie życia, wtenczas kiedy wszyscy moi towarzysze zginęli; zresztą świetne powodzenie w pierwszéj podróży do Gwinei i podobnież w Brazylii, czyż powtarzam te łaski wywołały z ust moich choćby te słów parę: „Dzięki Ci Boże!“ Wspominałem wprawdzie Twe święte Imię, ale tylko w strachu, gdy zagrożony utratą życia, wołałem: „O mój Boże! ratuj mię! lecz gdy niebezpieczeństwo przeminęło, ani pomyślałem, że mię Bóg ocalił.
Od czasu mego snu i nawrócenia się, wspomnienie dawnego życia ciążyło mi okropnie i nieraz drżałem na myśl, że Bóg jeszcze bardziéj ukarać mię może. Ale gdy rozważyłem jak Stwórca z nieograniczoną dobrocią, na którą nie zasłużyłem wcale, wspierał mię na każdym kroku i zamiast ukarania, wciąż nowemi obdarzał łaskami; naówczas nabierałem otuchy i nadziei, że może zdołam przebłagać sprawiedliwość Sędziego, że może raczy przebaczyć skruszonemu sercu i serdecznemu żalowi, i swego nie odmówi miłosierdzia
— Boże! — zawołałem rozważywszy to wszystko, — jakże dobrym jesteś, żeś mnie grzesznego nietylko nie ukarał, ale ocaliwszy życie, karmisz mię tutaj niemal tak cudownie, jak twego proroka Eliasza na pustyni żywiłeś przez kruka. Cuda tylko Twéj opatrzności utrzymują mię przy życiu. Jestem pewny, że gdyby mię bałwany morskie wyrzuciły na jakikolwiek ląd na całym świecie, nigdzie nie zna-