Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tychmiast do otworzenia drugiego. Powłokę zewnętrzną zieloną zdjąć było łatwo, lecz gdy przyszło do otwarcia łupiny, zacząłem obracać orzech na wszystkie strony, czy nie znajdę gdzie sposobniejszego miejsca. Jakoż u góry zauważyłem, że zieleń nie zupełnie odeszła; odskrobałem ją nożem i zacząłem wiercić. W samej rzeczy w tém miejscu skorupa była miększa, zrobiłem otwór i uraczyłem się przewybornym napojem.
Samo już odkrycie kokosu wynagradzało mi podjętą podróż. Palm rosło kilkadziesiąt w tém miejscu, nie zbyt odległém od mego zamku; wystarczało mi zatem kokosów na cały rok, ale i ten przysmak smutne obudzał myśli. Byłby on przewybornym po smacznym obiedzie, złożonym z mięsa, ach gdyby raz chociaż kawałeczek go dostać. Oglądałem się czy nie zobaczę gdzie jelenia lub sarny, ale nadaremno. Na gałęziach widziałem wprawdzie papugi i inne ptaki, rzucałem na nie kamieniami, ale i dziś żadnego trafić nie mogłem, a zresztą cóż mi było po mięsie bez ognia.
Szedłem wciąż dalej pomimo nieznośnego upału, promienie słońca tak mi ciemię przepaliły, że dostałem silnego bólu głowy. Skierowałem więc kroki ku brzegowi morskiemu, ażeby się kąpielą orzeźwić i nieco w cieniu krzaków wypocząć. Zabierając się do kąpieli, widziałem mnóstwo ryb: można je było łowić, ale czém?.. Za powrotem postanowiłem zrobić sieć z włókien pizangu i pocieszała mię ta myśl, że może chociaż rybiego pokosztuję mięsa, wysuszywszy je na wzór murzynów w skwarze słonecznym.
Kąpiel, a nawet kilkakrotne zanurzenie się z głową w wodzie wcale mi ulgi nie przyniosła. Ułożywszy się w cieniu krzaków cierpiałem bardzo mocno i zaledwie byłem w stanie