Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

naradzie z kapitanem, postanowiliśmy żeglować do Barbados, w porcie téj wyspy naprawić statek i przyjąć innych majtków w miejsce straconych.

Ale zaraz na drugi dzień żeglugi zerwała się burza powtórnie, pędząc nas z szaloną gwałtownością ku południowi. Wicher zdruzgotał nam reje, poszarpał w szmaty wszystkie żagle, a nakoniec strzaskał maszt przedni. Pół dnia i noc cała przeszły w najstraszliwszem oczekiwaniu rozbicia się lub zatonięcia. Gdyby nawet powiodło się dostać na jakikolwiekbądź ląd w tych stronach, tedy niezawodnie zamordowaliby nas i pożarli dzicy Karaibowie. Zguba więc była nieuchronną.

Wśród tak strasznego niebezpieczeństwa, nie miałem czasu do rozmyślania nad mojém położeniem. O świcie majtek będący na straży zawołał: Ziemia! Zaledwie wybiegliśmy z kajuty ażeby się jéj przypatrzéć, gdy nagle okręt z taką gwałtownością rzucony został na ławicę piaskową[1], iż wszyscy padli na pokład. W tejże chwili bałwany z niepojętą wściekłością rzuciły się na nieruchomy okręt, bijąc weń gwałtownie i zmiatając wszystko co się na pokładzie znajdowało. Przerażeni marynarze schronili się pod pomost, lecz i tu nie było bezpieczeństwa, gdyż woda przez liczne szczeliny wdzierała się do wnętrza, grożąc zalaniem nieszczęśliwéj osadzie. Wicher dął tak potężnie, że już sama jego siła wystarczała

  1. Ławicami piaskowemi zowią się podmorskie piasczyste wzgórza, tak płytko pod wodą będące, że okręt na nich osiąść może. Jeżeli zaś skały wysuną się pod powierzchnią wód, nazywają je marynarze hakami.