Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a południowe słońce tak paliło, że pot spływał z niego obficie i w ustach zasychało. Nie uważał przeto na nic, co się w koło niego działo, aż dopiero, gdy doszli do jakiejś bramy i Domszyk mu powiedział, że są na końcu ulicy Celetnéj i ztąd wyjdą na Okopy, zawołał:
— Z Celetnéj na Okopy? A przecież tu musiałaby być brama Praszna.
— O takiej bramie nic nie wiem. Tę, co widzisz, nazywamy bramą przeciw św. Ambrożego, albo Wschodnią.
Pan Brouczek poznał, że brama ta nie miała jeszcze wówczas wieżyczki i przeszedł przez nią szybko, będąc ciekawym widziéć, jak za czasów husyckich wyglądały Okopy, najparadniejsze obecnie miejsce przechadzki w Pradze.
Istotnie obraz był zupełnie niepodobny do dzisiejszego. Na miejscu, gdzie dziś są właściwe Okopy, nie było w ogóle żadnéj ulicy, a tylko po prawéj stronie ciągnął się ogromny mur zębaty, okalający Stare Miasto; zaś na lewéj stał szereg domów, nawet dość porządnych, oczywiście do dzisiejszych w tém miejscu gmachów wcale niepodobnych. Przed niemi płynęła ogromna struga wody cuchnącéj.
— Mój Boże! — pomyślał sobie Brouczek — ktoby to mógł przeczuć, że na tém obrzydliwém miejscu będą kiedyś takie eleganckie Okopy!
W duchu wrócił do dziewiętnastego stulecia, a przed oczyma jego wynurzyło się wspaniałe corso, ożywione tłumem eleganckich panów i pań, olśniewających, kokietujących, zwracających baczną uwagę na ubiór, kry-