Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W tejże chwili mężczyzna chwycił za strzelbę i wymierzył do płynącego Kazana.
— A, łajdak! — krzyknął. — Tak się to z nami żegna! Już ja go nauczę...
Ale Janina równie szybko podbiła mu broń. Zbladła, jak płótno.
— Nie strzelaj! — zawołała. — Niech do niej wraca. Daj mu pokój, daj mu pokój! Powinien tu z nią pozostać!
Kazan, dopłynąwszy do brzegu, otrząsnął się z wody i głośno prychał. Po raz ostatni popatrzał za pirogą, która po kilku minutach znikła poza zakrętem.
Szara Wilczyca zwyciężyła!