Strona:PL Curwood - Kazan.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LECZ KONIEC ŻAŁOSNY

Kazan podówczas był o sześćdziesiąt mil stamtąd ku północy; uwiązany na łańcuchu, leżał on i patrzał na profesora Weymana, mieszającego dlań w dużem wiadrze tłuszcz z otrębami.
Wielki dog duński, dla którego przeznaczona była polowa jadła, leżał również o kilka stóp od Kazana; z paszczy ciekła mu ślina na widok przygotowywanej posilnej strawy.
Profesor rad był nieskończenie, że owe dwa wspaniałe psy nie zechciały się wzajem mordować ku uciesze trzechset zgromadzonych w tym celu brutali. Naszkicował sobie nawet ciekawe bardzo sprawozdanie naukowe z tego zdarzenia.
Przygotowawszy jadło, Weyman dał naprzód źreć duńczykowi. Przyniósł mu około litra smakowitej papki i gdy pies, kręcąc ogonem z uciechy, zajadał z apetytem, poklepał go przyjaźnie po grzbiecie.
Inaczej zupełnie zachowywał się, podszedłszy z kolei do Kazana. Zbliżał się doń bardzo ostrożnie, nie chcąc jednakże mu dać poznać, że się go boi.
Sandy, wypytywany przez czas dłuższy, opowiedział profesorowi całą historję, jak schwytał Kazana i jak uciekła mu Szara Wilczyca. Paweł Weyman ani na chwilę nie wątpił, że dziwnym wypadkiem zdarzyło mu się odnaleźć tego samego psa,