Strona:PL Cooper - Pionierowie.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O panterze! — zawołała Elżbieta, zakrywając sobie twarz obiema rękami — o panterze! ją tylko widziałam i o niej tylko myślałam. Chciałam na chwilę wznieść myśli moje do nieba, ale to usiłowanie było daremne, niebezpieczeństwo groziło mi nadto straszliwie i nadto blisko.
— Dajmy temu pokój, oto jużeś bezpieczna, nie mówmy więcej o tym niemiłym przedmiocie. Nie sądziłem ażeby te zwierzęta drapieżne śmiały podchodzić tak blizko do naszych pomieszkań, ale kiedy głód je przynagla...
Przerwał mu Beniamin, który otworzył drzwi z twarzą zachmurzoną, jak gdyby przeczuwał, że przerywać rozmowę ojca z córką w podobnej chwili nie w porę przychodził.
— Hiram Doolittle jest na dole — zagadnął — i powiada, że konieczna potrzeba tego wymaga ażeby z panem się rozmówił... Sprzeciwiałem się mu nieco na dziedzińcu, chcąc mu dać poznać, że to nie jest czas stosowny napastować pana wtenczas, kiedy rozmawiasz z córką, tylko co z lwiej paszczęki wyrwaną, ale on nie słucha bynajmniej, jakby który z negrów z kuchni okrętowej, a ponieważ zawsze kierował swój statek ażeby wylądować w domu, zostawiłem go przeto na rejdzie w przysionku, ażeby pana o tem uwiadomić.
— Musi przychodzić z jakiemś ważnem do mnie doniesieniem — rzekł Marmaduk — zapewne z jakimś interesem związek z jego urzędowaniem mającym, zwłaszcza, że posiedzenie sądów jest blizkie.
— Tak jest właśnie — rzekł Beniamin — pan dobrze wycelował. Zdaje się, iż ma zanieść skargę przeciwko Nattemu, który mojem zdaniem najlepszy jest ze dwu statków. Ten pan Bumpo w gruncie człowiek bardzo uczciwy i tak dobrze hakiem umie dokazywać, jak gdyby się całe życie bawił połowem wielorybów na brzegach grenlandzkich.
— Przeciwko Nattemu! — zawołała Elżbieta powstając.
— Bądź spokojna, moje dziecię — rzekł Marmaduk musi to być jakaś fraszka, i zdaje mi się, że już wiem o co chodzi. Spuść się na mnie Elżuniu, twój rycerz nie ma