Przejdź do zawartości

Strona:PL Conan-Doyle - Tajemnica Baskerville'ów.djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

złego ducha Baskervillów. Wszyscy mówią, że był to pies ogromny, przezroczysty. Wypytywałem tych ludzi — jeden z nich jest włościaninem, drugi kowalem, trzeci farmerem. Ich zeznania są jednakowe. W całej okolicy zapanował strach przesądny. Nikt po nocy nie przejdzie przez łąkę.
— I pan, człowiek nauki, wierzy w takie baśnie? — zawołał Holmes.
— Dotychczas moje badania ogarniały świat zmysłów; usiłowałem walczyć z chorobą, ale ze złymi duchami walczyć nie umiem. Zresztą musisz pan przysznać, że ślady stóp są dowodem materyalnym. Pie, Hugona nie był także zjawiskiem nadprzyrodzonem skoro mógł zagryźć na śmierć, a jednak miał w sobie coś szatańskiego.
— Widzę, że pan przeszedłeś do obozu spirytystów. Ale zechciej mi powiedzieć jeszcze jedno, doktorze Mortimer. Jeżeli pan skłaniasz się ku takim zapatrywaniom, dlaczego przyszedłeś zasięgnąć mojej rady? Powiadasz pan jednym tchem, że nie warto przeprowadzać śledztwa w sprawie zabójstwa sir Karola, a jednocześnie prosisz mnie, żebym się tą sprawą zajął.
— Nie prosiłem o to.
— Więc w jaki sposób mogę panu dopomódz?
— Radząc mi, co mam zrobić z sir Henrykiem Baskerville, który przybywa na dworzec Waterloo — doktor Mortimer spojrzał na zegarek — za godzinę i kwadrans — dokończył.
— Czy on jest spadkobiercą?
— Tak. Po śmierci sir Karola zasięgaliśmy wiadomości o tym gentlemanie i dowiedzieliśmy się, że ma fermę w Kanadzie. Wedle naszych informacyj,