Strona:PL Chudziński Thanatos.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

których doznał ten zakres idei w biegu wieków u jakiegoś narodu, z tą względną dokładnością jak u Greków: wszędzie indziej zadawalniać się musimy gotowym rezultatem wielowiekowego rozwoju, a nawet Rzymianie, naród posiadający tak bogatą literaturę, nie stanowią bynajmniej w tej mierze wyjątku. Niechaj wszakże czytelnik nie oddaje się płonnym obawom: w zbyt szczegółowe badania, w analizę anatomiczną i fizyologiczną sposobu powstawania tego lub owego artykułu wiary wdawać się nie myślę. Również wdawać się nie będę w analizę rozmaitych teoryj filozoficznych, jakie filozofowie greccy co do jestestwa duszy i możliwości jej pośmiertnego istnienia stawiać poczęli od czasów owych siedmiu mędrców jońskich, aż po ostatnie chwile pogaństwa. Mamy bowiem zamiar przedstawić wyłącznie wiarę ludową i jéj rozwój z pierwiastków niemal czysto materyalnych w formy coraz więcej uduchowione, tudzież rozwój upadku, jaki ją ogarniał wraz z ogólnym upadkiem moralnym i intellektualnym Grecyi od końca piątego wieku przed Chrystusem. Jeżeli przy tém często jako na źródła naszéj wiedzy przyjdzie nam się odwołać na świadectwo poetów, to nie powinniśmy zapominać, iż w Grecyi poezya nie była, jak u nowoczesnych narodów, pracą uczonych sztukmistrzów, zamkniętych w obrębie czterech ścian i piszących dla szczupłego koła czytelników wykształconych, ale zespolona była jak najściśléj z życiem narodu, i jak z jednéj strony sama z niego czerpała żywotne soki, tak z drugiej strony oddziaływała na nie w sposób bardzo widoczny.


ROZDZIAŁ I.
Śmierć i jéj moralne znaczenie u Greków.

Wiadomo, iż Szyller w swej przecudnéj elegii „Die Götter Griechenlands“, stawiając paralelę ze swego punktu widzenia jako artysta i poeta pomiędzy owym rzekomo posępnym duchem chrystyanizmu a harmonijną pogodą greckiéj religii, przyznaje jéj pojęciom o śmierci i o pośmiertném życiu nieskończoną wyższość nad wyobrażeniami, jakie się w téj mierze wyrobiły w chrześcijaństwie. „Wówczas, mówi on, nie przystępował straszliwy kościotrup do łoża umierającego. Pocałunek brał ostatnie tchnienie z ust jego, a geniusz spuszczał swoję pochodnię. Nawet w Orku