„Imię jego, wiek, data misji, były również zaznaczone na trzcinie prerji, u stóp tych drzew. Zdziwiłem się wątłości tego ostatniego pomnika. »I tak przetrwa dłużej niż ja, odparł ojciec, i zawsze będzie miał więcej wartości, niż to niewiele dobra, które zdziałałem«.
„Stamtąd przybyliśmy do wejścia doliny, gdzie ujrzałem cudowne dzieło: był to naturalny most, podobny do owego mostu w Wirginji, o którym może słyszałeś. Ludzie, mój synu, zwłaszcza ludzie z twoich stron, naśladują często naturę, i kopje ich są zawsze małe; inaczej jest z naturą, kiedy napozór naśladuje prace ludzi, w rzeczy zaś przedstawia im wzory. Wówczas, rzuca mosty ze szczytu jednej góry na szczyt drugiej, zawiesza drogi wśród chmur, rozlewa rzeki jako kanały, rzeźbi góry za kolumny, a jako baseny żłobi morza.
„Przeszliśmy pod jedynym łukiem tego mostu, i znaleźliśmy się wobec innego cudu: był to cmentarz Indjan osiadłych w Misji, czyli Gaje śmierci. Ojciec Aubry pozwolił nowochrzczeńcom grzebać zmarłych na swój sposób i zachować miejscu pogrzebów dawne imię dzikich; uświęcił jedynie to miejsce zapomocą krzyża[1]. Grunt był tam podzielony, jak wspólne
- ↑ Ojciec Aubry uczynił tak jak jezuici w Chinach, którzy pozwalali Chińczykom grzebać rodziców w swoich ogródkach, wedle dawnego zwyczaju.