Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gałem w jej oczach. Wciąż przyciągała mnie i odpychała naprzemian, ożywiała i niweczyła me nadzieje, tak iż, mniemając że uczyniłem nieco drogi w jej sercu, znajdowałem się naraz w tym samym punkcie. Ileż razy mówiła: „O mój młody kochanku! kocham cię jak cień lasów w upalny dzień! Jesteś piękny jak puszcza ze wszystkiem swojem kwieciem i wszystkiemi podmuchami wiatru. Kiedy nachylę się nad tobą, drżę; skoro ręka moja spotka twoją, zdaje mi się, że umieram. Kiedyś, wiatr rzucił mi twoje włosy na twarz, podczas gdy odpoczywałeś na mem łonie; zdawało mi się że czuję lekkie dotknięcie niewidzialnych duchów. Tak, widziałam koźlęta gór Okonu; słyszałam mowę ludzi sytych życia; ale słodycz koźląt i mądrych starców mniej są ucieszne i mniej silne niż twoje słowa. Otóż, wiedz, biedny Szaklasie, że nigdy nie będę twą małżonką!
„Ustawne sprzeczności miłości i religji, porywy jej tkliwości i czystość jej obyczajów, duma charakteru i głęboka wrażliwość, wzniosłość duszy w wielkich rzeczach, a drażliwość w małych, wszystko to czyniło dla mnie z Atali istotę niezrozumiałą. Niepodobna było pozostać wobec niej w kręgu miernych uczuć: namiętny jej charakter promieniował jakąś potęgą; trzeba było ubóstwiać ją albo nienawidzić.
„Po piętnastu nocach pospiesznej drogi weszliśmy w łańcuch gór Alegańskich i dotar-