Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i bogactwa myśli. Hiszpan, który trawi dzień nie wyrzekłszy słowa, który nic nie widział i nie troszczy się o to aby cokolwiek widzieć, który nic nie czytał, nie zgłębiał, nie porównywał, znajdzie w wielkości swej duszy potrzebne zasoby w dobie przeciwności.
Był to dzień urodzin don Rodryga: Blanka wyprawiła dla ojca małą uroczystość w tej czarownej ustroni. Diuk de Santa-Fe zaprosił Aben-Hameta aby usiadł pośród młodych kobiet, ubawionych turbanem i szatą nieznajomego. Przyniesiono aksamitne poduszki; gość zajął miejsce, siadając na sposób mauretański. Zaczęto go zapytywać o jego kraj i przygody: odpowiadał wesoło i dowcipnie. Mówił najczystszem narzeczem Kastylji; możnaby go wziąść za Hiszpana, gdyby nie to, iż zawsze mówił ty zamiast wy. Słowo to miało w jego ustach coś tak słodkiego, iż Blanka nie mogła się obronić drgnieniom tajemnego żalu, ilekroć się zwracał do której z towarzyszek.
Zjawili się liczni słudzy: nieśli czekoladę, konfitury, oraz słodkie bułeczki, białe jak śnieg, lekkie i puszyste jak gąbka. Po podwieczorku, obecni poprosili Blankę, aby wykonała jakiś narodowy taniec, w czem przewyższała najzręczniejsze Guitany. Zniewolona była ustąpić prośbom przyjaciółek. Aben-Harnet milczał, ale błagalne jego spojrzenia mówiły bez słów. Blan-