Strona:PL Chateaubriand-Atala, René, Ostatni z Abenserażów.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wznosić do nieba, aby mu ofiarować swe zapachy.
„Widzę jeszcze majestatyczne skojarzenie wód i lasów owego starożytnego opactwa, w którem zamyślałem umknąć życie swoje kaprysom losu! błądzę jeszcze o schyłku dnia w tych samotnych i pełnych echa krużgankach. Kiedy księżyc nawpół oświecał słupy arkad i rysował ich cień na przeciwległej ścianie, zatrzymywałem się aby poglądać na krzyż, który znaczył pole śmierci, oraz na wysokie trawy, rosnące między kamieniami grobów. O, ludzie, którzy, żyjąc zdala od świata, przeszliście od milczenia życia do milczenia śmierci, jakąż odrazą do ziemi groby wasze napełniały moje serce!
„Czy to przez wrodzoną chwiejność, czy przez uprzedzenie do klasztornego życia, zmieniłem zamiar i postanowiłem puścić się w podróż. Pożegnałem się z siostrą; uścisnęła mnie ruchem który podobny był do radości, tak jakby szczęśliwa była z tego rozstania; nie mogłem obronić się w myśli gorzkiej refleksji o niestałości uczuć ludzkich.
„Zaczem, pełen zapału, rzuciłem się sam jeden na ten burzliwy ocean świata, którego ani portów ani raf nie znałem. Odwiedziłem najpierw ludy, których już niema; zapragnąłem usiąść na szczątkach Rzymu i Grecji, krajów o silnej i mądrej pamięci, gdzie pałace tkwią zagrzebane w prochu, a mauzolea królów ukryte