Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co pan plecie, rzekła pani du Châtelet, wściekła. — Droga pani, rzekł Wolter, nie trzeba zwodzić maluczkich“.

Kiedy wielki Turenne był na obiedzie u pana de Lamoignon, ów spytał go, czy, mimo że tak nieustraszony, nie czuje z początkiem bitwy nieco strachu. „Owszem, rzekł pan de Turenne, i bardzo; ale jest w armji wielu niższych oficerów i wielu żołnierzy, którzy nie czują nic podobnego“.

Diderot, zamierzając napisać utwór który mógł narazić jego spokój, zwierzył swój sekret przyjacielowi; ten, znając go dobrze, rzekł: „Ale ty sam, czy dochowasz sekretu?“ I w istocie, to Diderot zdradził tajemnicę.

To pan de Maugiron popełnił ów okropny czyn, o którym mi opowiadano, a który uważałem za bajkę. Gdy był przy armji, kucharza jego pochwycono jako marudera. Oznajmiono mu to. „Jestem bardzo kontent z mego kucharza, rzekł, ale mam lichego kuchcika“. Każe sprowadzić kuchcika i daje mu list do profosa. Nieszczęśliwy idzie, biorą go, i, mimo iż zapewnia o swej niewinności, wieszają go.

Proponowałem panu de L... korzystne małżeństwo. Odparł: „Poco miałbym się żenić? Najlepsze co mogłoby mi się zdarzyć w małżeństwie, to nie być rogaczem; osiągnę to jeszcze pewniej, nie żeniąc się wcale“.

Rozmawiałem raz z panem de V..., który zdaje się żyć bez złudzeń w wieku w którym ludzie bywają do nich jeszcze zdolni. Wspomniałem mu, że świat dziwi się jego nieczułości. Odpowiedział poważnie: „Nie można i umrzeć i żyć. Byłem swego czasu, jak każdy, kochankiem ladacznicy, zabawką kokietki, igraszką kobiety lekkiej, narzędziem intrygantki. Czem można być