Strona:PL Chamfort - Charaktery i anegdoty.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zakwasiło ich stosunki. Jednego dnia, mówił ktoś w ich obecności, że miłość ludzkości gasi miłość ojczyzny. „Co do mnie, rzekła hrabina, wiem z własnego przykładu i czuję że to nieprawda; jestem bardzo dobrą Francuzką, a mimo to przejmuję się szczęściem wszystkich ludów. — Tak, rozumiem, rzekł Rousseau, jest pani Francuzka biustem, a kosmopolitka całą resztą“.

N... rozwinął przede mną swoje poglądy na rząd i na społeczeństwo, swoje zapatrywania na ludzi i świat, nader smutne i bolesne; zauważyłem na to, że musi być nieszczęśliwy. Odpowiedział, że w istocie cierpiał dość długo, ale że obecnie te pojęcia nie przerażają go już. „Podobny jestem, rzekł, do owych Spartan, którym dawano za łóżko ciernie, z tem że kolce wolno im było kruszyć jedynie własnem ciałem; po tej operacji łóżko zdawało się im wcale wygodne“.

Jegomość pewien żeni się bez miłości; bierze tancerkę z Opery, którą rzuca, mówiąc: „To tak jak moja żona“; bierze dla odmiany przyzwoitą kobietę i rzuca ją, powiadając: „To tak jak tamta“, i tak dalej.

Ksiądz Baudeau powiadał o panu Turgot, że to jest narzędzie ze znakomitej stali, ale bez rękojeści.

Pretendent angielski, osiadłszy w Rzymie, stary i nękany podagrą, krzyczał w czasie ataku: Biedny król! Biedny król! Francuz pewien, który często go odwiedzał, wyraził zdziwienie, że nie widzi u niego Anglików. „Wiem czemu, odparł. Wyobrażają sobie, że ja pamiętam o przeszłości. Ujrzałbym ich zawsze z przyjemnością. Ja kocham swoich poddanych“.

Pani du Barry, bawiącej w Louveciennes, wpadło do głowy odwiedzić le Val, posiadłość pana de Beauveau. Kazała się go