Strona:PL Bronte - Villette.djvu/751

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wezbrana, rozlewająca się fala dźwięków dotarła aż do miejsca, na którym stałam, a potem cofnęła się, a ja poszłam jej śladem. Poprowadził on mnie do budynku w stylu bizantyjskim, podobnego do czegoś w rodzaju kiosku i wzniesionego w pobliżu samego środka parku. Był to kiosk muzyczny. Dokoła niego tłoczyły się tysiące ludzi, zgromadzonych celem wysłuchania wielkiego koncertu na otwartym powietrzu. To, co usłyszałam, było, jak gdyby potężnym chórem myśliwskim: noc, tło sceny, wolna, otwarta przestrzeń i mój własny nastrój przyczyniły się do uwielokrotnienia siły dźwięków i spotęgowania wrażenia, jakie one na mnie wywarły.
Zgromadzone tu były wytworne damy, którym niezwykłe oświetlenie użyczało niepospolitego piękna; suknie niektórych spośród nich były lekkie, powiewne, tiulowe, czy gazowe, innych lśniły połyskliwością ciężkiego jedwabiu i atłasu; kwiaty i koronki trzepotały na wietrze, woale falowały dokoła strojnych kapeluszy, wprawiane w drganie falami dźwiękowymi śpiewu chóralnego i muzyki instrumentów dętych. Większość dam obsiadła krzesła w zalanej światłem części parku, obok nich zaś i poza nimi stali panowie jako ich straż przyboczna. Ostatnie, mieszczące się najbardziej na zewnątrz szeregi tłumu tworzyli mieszczanie, lud i policja.
W tym plebejuszowskim, najdalszym od ośrodka szeregu stanęłam i ja także. Rada byłam, że cicha, nikomu nieznana, a tym samym nienagabywana przez nikogo, mogę zająć miejsce w najbliższym sąsiedztwie krótkich, wełniastych spódnic i sabotów, z daleka tylko przypatrując się jedwabnym i atłasowym sukniom, aksamitnym okryciom i przybranym strusimi piórami kapeluszom. Pośród całego radosnego tego ożywienia najbardziej odpowiadała mi rola samotnej obserwatorki. Nie pragnąc, ani też nie mogąc przedostać się przez tłoczną ciżbę, obrałam miejsce na najdalszym krańcu, gdzie mogłam słyszeć wszystko, widzieć wszelako niewiele.
— Mademoiselle niedobrze stoi — odezwał się głos jakiś tuż przy mnie. Kto śmiał zwrócić się do mnie, tak

363