Strona:PL Bronte - Villette.djvu/696

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jące się doznawane z mojego powodu rozczarowania, pozostawał osobiście prawdziwie życzliwy mi, wzdrygałam się też na myśl zranienia jego uczuć. Pewnego wieczora jednak, kiedy pokazano mi z balkonu okazałego domu wielką gromadną procesję przedstawicieli kościoła i armii po społu — księży niosących relikwie i żołnierzy w pełnym uzbrojeniu, otyłego, sędziwego arcybiskupa, odzianego w koronki i batysty, wyglądającego jak szary gołąb, strojny w pióra rajskiego ptaka, i gromadę młodych dziewic w fantastycznych, zdobnych w girlandy sukniach — otwarcie powiedziałam Monsieur Paulowi co o tym myślę.
— Nie podobało mi się to — przyznałam — nie mogę wykrzesać z siebie uczucia szacunku dla tego rodzaju ceremonii; nie chcę już więcej patrzeć na nie.
Ulżywszy tym oświadczeniem mojemu sumieniu, mogłam już mówić śmielej i swobodniej, aniżeli było moim zwyczajem i wykazać mu, że ani myślę odstępować od moich wierzeń kościoła reformowanego i że, im bliżej stykam się z papizmem, tym mocniej tkwię przy protestantyzmie. Niewątpliwie dopatrzeć się można błędów w każdym Kościele, teraz wszakże siłą kontrastu przekonywam się, jak nienagannie czysty jest mój własny w porównaniu z tym, którego pstra, nazbyt ozdobna strona zewnętrzna została mi odsłonięta, aby wzbudzić mój zachwyt dla niej. Powiedziałam mu, że my, protestanci, zachowujemy mniej form w stosunkach naszych z Bogiem, utrzymując w istocie nie więcej ich aniżeli wymaga tego natura ludzi wziętych w masie, aby zapewnić im niezbędne podstawy obrządkowości. Powiedziałam mu, że nie mogę patrzeć na te wszystkie kwiaty, na świece woskowe, na cały ten szych i blichtr, na hafty i koronki w czasie, miejscu i okolicznościach, poświęcanych na podnoszenia wzroku ku Temu, którego siedzibą jest Nieskończoność, a Jego istnienie Wiecznością. Mówiłam w dalszym ciągu, że, myśląc o grzechu i smutku, o zepsuciu i zdeprawowaniu moralnym, jakie panuje na ziemi, o ciężkich klęskach i niedolach

308