Strona:PL Bronte - Villette.djvu/671

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryzmów językowych i nie mniej obfitą dawkę akcentu wyspiarskiego.
— Niech pan nie ostrzy sobie z góry zębów nadzieją usłyszenia opowieści o imponujących rozmiarach i oglądania budującego widoku naratorki, która utkwi rychło w środku opowiadania. Nade wszystko jednak podam panu tytuł opowieści: — „Wychowanek księdza“.
— Ba! — bąknął, przy czym fala ciemnej krwi zalała panownie smagłe jego policzki. — Zacny stary padre nie mógł obrać gorszego tematu: to jego słaba strona. Wracając jednak do „Wychowanka księdza“, jakże tam z tym było?
— O, różnie!
— Mogłaby pani bliżej określić jak mianowicie. Chciałbym dowiedzieć się.
— Było dziecięctwo wychowanka; był jego wiek młodzieńczy; potem męski; jego skąpstwo; jego niewdzięczność; jego nieubłagana bezlitosność; jego niestałość. Taki niegodziwy typ wychowanka, monsieur! O tak zimnym, nieczułym sercu, o takim braku rycerskości, o takiej niezdolności zapominania uraz i wybaczenia ich!
Et puis? — a co potem? — zapytał, wyjmując cygaro.
Et puis — powtórzyłam — spadły na niego klęski, nad którymi nikt nie litował się, które znosił w sposób, nie wzbudzający niczyjego podziwu, ani niczyjego współczucia, nie znajdował ich też nigdzie i wreszcie zemścił się nie po chrześcijańsku gromadzeniem płonących zarzewi nad głową swojego przeciwnika.
— Nie opowiedziała mi pani wszystkiego, mademoiselle — rzekł.
— Prawie wszystko, jak sądzę: wymieniłam nagłówki rozdziałów księżej opowieści.
— Zapomniała pani o jednym — o tym, który dotyczył braku przywiązania wychowanka, jego nieczułego, zimnego, mnisiego serca.
— Słusznie; przypominam sobie teraz; Père-Silas opowiedział mi istotnie, że nastawienie wychowanka, je-

283