Strona:PL Bronte - Villette.djvu/610

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

urodzona pani jest pod moją gwiazdą. Tak, pod moją gwiazdą! Zadrżeć winna pani na tę wieść, gdziekolwiek bowiem zachodzi pokrewność taka pomiędzy dwojgiem śmiertelnych, są nici ich żywotów tak wzajem z sobą splątane, że trudność wielką sprawia rozwikłanie ich. Powstają supły i zadzierzgnięcia, których nagłe zerwanie pozostawia uszkodzenia w osnowie tkaniny. Powracając wszakże do tych wrażeń — czy „doznań“, jak wyraża się pani z typowo angielską oględnością — otóż i ja również doznałem tego samego.
— Proszę, niech mi pan o nich opowie.
— Nie pragnę niczego bardziej i nie zamierzam bynajmniej wyrzec się tego. Znana jest pani legenda, związana z tym domem i z tym ogrodem?
— Owszem, znam ją. Opowiadano mi, jakoby przed wiekami zakonnica jakaś zastała zamurowana żywcem pod ziemią, u stóp tego właśnie drzewa, w tym samym miejscu, na którym stoimy teraz oboje.
— Czy mówiono pani, że w dawnych czasach zjawa owej zakonnicy zwykła nawiedzać ten dom i ogród?
— A gdyby nawet tak być miało, to i cóż z tego, proszę pana?
— Coś krąży tu wciąż jeszcze: zjawa jakaś snuje się po tym domu nocą. Ma ona wygląd zgoła odmienny od wszystkiego, co pojawia się tutaj za dnia. Ja sam niewątpliwie widywałem coś podobnego niejednokrotnie. Klasztorne zawoje tajemniczej tej postaci były dla mnie czymś dziwnym, przemawiały też do mnie bardziej, niż do wszystkich innych żyjących istot. Zakonnica!
— I ja również widziałam ją, monsieur.
— Przypuszczałem, że tak być musiało. Zagadnienie, czy zakonnica ta jest istotą z ciała i krwi, czy też czymś takim, co pozostaje, kiedy krew zastyga i krzepnie, a ciało rozpada się, interesuje prawdopodobnie w tej samej mierze panią, co mnie. Otóż, postanowiłem dotrzeć do jądra tej sprawy; jak dotychczas jestem jedynie oszołomiony wizją, muszę jednak zbadać jej tajemnicę. Zamierzam...

222