Strona:PL Bronte - Villette.djvu/516

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale kto to może być, Paulino? Słowa twoje są dla mnie zagadką prawdziwie.
— To... to moja kuzynka, Ginevra. Ilekroć zmuszona jest przestać bywać u pani Cholmondeley, przychodzi tutaj, a jeśli udaje jej się zastać mnie samą, zaczyna opowiadać mi o swoich wielbicielach. O miłości naturalnie! Szkoda, że nie możesz słyszeć wszystkiego co ma ona do powiedzenia na ten temat.
— O, słyszałam te wywody z jej ust niejednokrotnie — odparłam ozięble — na ogół też dobrze może stało się, że i ty miałaś okazję usłyszeć je rówineż. Nie należy żałować tego — wszystko jest w porządku, jak być powinno. Bo przecież umysłowość Ginevry nie może mieć wpływu na twoją. Łatwo jest przejrzeć ją na wskroś, zarówno jej głowę, jak jej serce.
— Przeciwnie, wywiera ona na mnie wpływ, i to znaczny. Potrafi zamącić moje szczęście i przeistoczyć zupełnie moje sądy. Rani moje uczucia, kalając ludzi najdroższych mi.
— Cóż takiego może ona mówić, Paulino? Daj mi konkretny jakiś przykład. Możnaby przeciwdziałać krzywdzie, jaką ci wyrządza.
— Osoby, dla których żywiłam najwyższy szacunek, których bliskości pragnęłam całą duszą, zostały oczernione przez nią, poniżone w moich oczach. Nie oszczędza nawet pani Graham... nie oszczędza... Grahama także.
— Wyobrażam sobie. Ciekawa jestem tylko w jaki sposób może pogodzić to oczernianie ze swoim uczuciem.. ze swoją miłością? Bo chyba musi je godzić jakoś?
— O, jest zuchwała i fałszywa, jak mi się wydaje. Znasz doktora Brettona. Znamy go obie. Jest może nieco lekkomyślny, wyniosły; czy podobna jednak zarzucić mu postępowanie niskie, niegodne, wiarołomne? Codziennie opisuje mi go, klęczącego u jej stóp, nie odstępującego jej ani na krok, wlokącego się za nią jak cień. Zapewnia, że odpycha go od siebie zniewagami, on jednak nie daje odstraszyć się. Jest tak zakochany, że błaga ją o zmiłowanie. Powiedz, Lucy, czy to może być prawda?

128