Strona:PL Bronte - Villette.djvu/515

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzę, aby tak było. Raczej może to być największą klęską dla śmiertelnika, stratą czasu jedynie, bezpłodną udręką uczucia. Gdyby Schiller powiedział: być kochaną — byłby bliższy prawdy. Powiedz, Lucy, czy być kochaną nie jest czymś zgoła odmiennym?
— Przypuszczam, że jest czymś odmiennym: z jakiej racji wszakże roztrząsać tę sprawę? Czym jest dla ciebie miłość? Jakie masz o niej pojęcie? Co wiadomo ci o miłości?
Spąsowiała z irytacji zarazem i ze wstydu.
— Słuchaj, Lucy, — rzekła — nie zgadzam się na podobne traktowanie mnie przez ciebie. Wolno ojczulkowi uważać mnie za dziecko: wolę nawet, że tak zapatruje się na mnie, ty jednak wiesz i powinnabyś uznać, że jestem bliska rozpoczęcia dziewiętnastego roku życia.
— Nie robiłoby w tym wypadku różnicy, gdybyś nawet miała być bliska rozpoczęcia dwudziestego dziewiątego roku; nie będziemy wyprzedzały budzenia się uczuć przedwczesnym mówieniem o miłości.
— Oczywiście, oczywiście! — zawołała z gorączkowym podnieceniem — możesz zagadywać mnie i powstrzymywać, ile ci się podoba, wiedz jednak, że słyszałam o tym ostatnio i mówiłam o tym również. I to dużo, w sposób nieprzyjemny, draźniący i uszczypliwy, w sposób, który zganiłabyś na pewno.
Podraźnione, triumfujące, śliczne, oporne stworzonko roześmiało się. Nie mogłam zrozumieć co właściwie miała na myśli, nie chciałam jednak pytać ją o to: byłam zaskoczona. Widząc jednak najzupełniejszą niewinność jej zachowania — połączoną z lekkim odcieniem przekorności i rozkapryszenia — powiedziałam wreszcie:
— Kto mógł mówić z tobą w sposób nieprzyjemny i uszczypliwy o podobnych sprawach? Kto spośród ludzi mających dostęp do ciebie ważyłby się na to?
— Lucy — rzekła tonem znacznie łagodniejszym — jest to osoba, która sprawia nieraz, że czuję się bardzo nieszczęśliwą, chciałabym też, aby trzymała się ode mnie jak najdalej — nie życzę sobie jej towarzystwa.

127