Strona:PL Bronte - Villette.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łość — którą pani odrzuca? Czy gardzi pani nią? To szał chwilowy, to bredzenie chyba; nie może pani tak mówić i myśleć na serio. Kocha go pani i tęskni pani za nim, igra pani jedynie jego sercem, aby tym niezawodniej uczynić go swoim niewolnikiem?
— O, jak się pani rozpędziła! Nie rozumiem połowy z tego co pani mówi.
Zdążyłam przez ten czas wyprowadzić Ginevrę do ogrodu, gdzie posadziłam ją na ławce, oświadczając, że nie pozwolę jej ruszyć się stąd, dopóki nie wyzna mi szczerze kogo w końcu zamierza przyjąć: mężczyznę czy małpkę?
— Ten, którego zwie pani mężczyzną, jest zwykłym bourgeois[1] ma włosy barwy czerwonego piasku, i na imię mu doktór John. Cela suffit: je n‘en veux pas[2]. Pułkownik de Hamal jest szlachcicem o pierwszorzędnych stosunkach, ma nieskazitelne maniery, śliczną powierzchowność, bladą, interesującą twarz, a oczy i włosy jak Włoch. Nadto jest jego towarzystwo prawdziwie rozkoszne — oto mężczyzna zupełnie w moim guście; nie taki poważny sensat, jak tamten, ale człowiek, z którym można mówić jak się chce, czując, że jest się z nim na równi i nie ma się potrzeby wysilać na szczególne mądrości; człowiek, który nie dokucza mi i nie zadręcza mnie swoimi wzniosłościami i głębinami, namiętnościami i uzdolnieniami, dla których nie mam żadnego zrozumienia. Ma pani oto szczerą prawdę. Niech mnie pani nie trzyma tak mocno.
Rozluźniłam chwyt, jakim ją trzymałam. Skorzystała z tego, aby umknąć niezwłocznie. Nie starałam się dogonić jej.

Nie mogłam jednak oprzeć się chęci powrócenia do korytarza, aby móc raz jeszcze zobaczyć doktora Johna, spotkałam go wszakże na stopniach, wiodących do ogrodu. Stał w miejscu, gdzie wyraźnie padało na niego światło z jednego z okien. Nie podobna było omylić się na widok je-

  1. mieszczaninem.
  2. To wystarcza: nie chcę go.
236