Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Piękna, oddawna się go nauczyłem! Na mą głowę, która niegdyś była jasnowłosa, jeśli rozum uleciał z tej mózgownicy, to ty, piękna, jesteś tego przyczyną. Czy nie ty miałaś strzec napoju, którego napiłem się na pełnem morzu? Piłem go w wielki upał, w srebrnym puharze i dałem pić Izoldzie. Ty jedna wiedziałaś o tem, piękna: zali już nie pamiętasz?
— Nie! odparła Brangien, i, pomieszana, pomknęła do komnaty Izoldy: ale szaleniec puścił się za nią, wołając: „Litości!“
Wchodzi, widzi Izoldę, rzuca się ku niej z wyciągniętemi ramionami, chce przycisnąć do piersi; ale ona, zawstydzona, oblana potem przerażenia, wygina się w tył i umyka się mu. Widząc iż unika jego dotknięcia, Tristan drży z upokorzenia i złości, cofa się aż pod ścianę, blisko drzwi, i, ciągle zmienionym głosem, mówi:
— Zaiste, zbyt długo żyłem, skoro ujrzałem dzień, w którym Izolda mnie odtrąca, nie raczy mnie kochać, czuje wstręt do mnie! Ha! Izoldo! kto dobrze miłuje, nie rychło zapomina! Izoldo, piękna to i kosztowna rzecz obfite źródło, które rozlewa się i biegnie szeroką i jasną falą: w dzień, w którym wyschnie, nie jest już warte nic: tak i miłość, która wysycha.
Izold odparła:
— Bracie, patrzę na ciebie, waham się, drżę, nie wiem, nie poznaję Tristana.
— Królowo Izoldo, jam jest Tristan, ten który cię tyle miłował. Nie pamiętasz-że karła, który nasypał mąki między nasze łoża? i jakom skoczył do ciebie, i krwi która pociekła mi z rany? i podarku, który ci przesłałem, i pieska Milusia z czarodziejskim dzwoneczkiem? Nie pamiętasz-że misternie struganych wiórów, które rzucałem do potoku?
Izolda patrzy nań, wzdycha, nie wie co powiedzieć i co mniemać, widzi dobrze że przybysz wie wszystko, ale szaleństwem byłoby wierzyć że to Tristan; Tristan zaś mówi: