Strona:PL Boy - Antologia literatury francuskiej.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Idź precz! Kto cię tu wpuścił? Idź precz, nędzny szaleńcze!
Szalony spostrzegł jej gniew i rzekł:
— Królowo Izoldo, zali nie przypominasz sobie dnia, w którym, schorzały od zatrutej szabli Morhołta, wziąwszy swą lutnię na morze, przybiłem do twych brzegów? Tyś mnie uleczyła. Nie przypominasz sobie, królowo?
Izolda odparła:
— Idź precz stąd, szaleńcze, ani twoje zabawy nie są mi miłe, ani ty.
Wraz obłąkany obrócił się ku baronom i pędził ich do drzwi, krzycząc:
— Precz stąd, szaleńcy! Dajcie mi samemu uradzać z Izoldą: przyszedłem tu bowiem aby jej świadczyć miłość.
Król uśmiał się, Izold zczerwieniała:
— Królu, wygnaj tego mózgowca!
Ale ów odparł, wciąż dziwacznym głosem:
— Królowo Izoldo, zali nie przypominasz sobie wielkiego smoka, którego zabiłem na twej ziemi? Ukryłem język w pludrach, i, zżarty jego trucizną, upadłem wpodle bagniska. Był ze mnie wówczas gracki rycerz!... Czekałem śmierci, kiedyś mi przyszła z pomocą.
Izold odparła:
— Milcz, zniewagę czynisz rycerzom, zrodziłeś się bowiem i umrzesz tylko mózgowcem. Przeklęci niech będą żeglarze, którzy cię tu przywiedli, zamiast cię wrzucić w morze...

...Brangien udała się do sali, gdzie szaleniec został sam, siedząc na ławie. Tristan poznał ją, upuścił maczugę i rzekł:
— Brangien, luba Brangien, zaklinam cię przez Boga, miej litość nade mną!
— Szpetny szaleńcze, któryż djabeł nauczył cię mego imienia?