Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
45
KOSMOPOLIS.

głupcem od obu tych głupców, gdybym na miejscu nie stanął na czas. Nie codzień można widzieć licytacyę majątku prawnuka papieskiego!
Ten dalszy ciąg refleksyi malował lepiej niż pierwszy istotnego Dorsenne’a i ten rodzaj dyletantyzmu wyrozumowanego, z którego się wyspowiadał przed Montfanonem a jaki go czynił często niezrozumiałym dla najbliższych nawet przyjaciół. Ten młody człowiek o wielkich, czarnych oczach, szeroko rozwartych na twarzy, o rysach delikatnych, z cerą oliwkową mnicha hiszpańskiego, trawionego przez ascetyzm, miał zawsze tylko jedną namiętność, zbyt wyjątkową, by nie miała zwieść zwykłych obserwatorów i rozwiniętą w sposób tak szczególny, że mogła przybierać w oczach najżyczliwszych pozory obrażające, lub też kształty egoizmu wstrętnego i głębokiego zepsucia. Dorsenne wyznał to sam otwarcie, że pragnie zrozumieć wszystko dla zrozumienia, jak gracz gra dla gry, skąpiec zbija pieniądze, karyerowicz robi karyerę. Posiadał on pragnienie, smak, może manię idei, która stanowi istotę filozofów i uczonych. Ale był to filozof przyczepiony przez kaprys natury do artysty a przez majątek i wychowanie do człowieka światowego i wojażera. Nie wystarczały mu wcale spekulacye oderwane metafizyków, jak mu nie wystarczało ciągłe tworzenie, błyskotliwe i proste opowiadacza, który baje, bawiąc się swą werwą, jak mu wreszcie nie wystarczały żądze zwierzęce człowieka uży-