Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/389

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
383
KOSMOPOLIS.

i wielkie, które przy benedykcyi poprzez głowy kilku klęczących pobożnych zdają się ogarniać całe chrześciaństwo — te oczy następcy Piotra św., tak przepełnione jasnością, że zdają się być odbiciem nieba — cała ta poezya na zawsze pozostaje w pamięci, nawet w człowieku niewierzącym, jeżeli zachował zdolność zachwycania się wielkiemi rzeczami. Cóż dopiero dla dziewczyny w wieku Fanny, ochrzczonej wczoraj, naprawdę wierzącej, a która po raz pierwszy przystępowała do komunii, jakże wielką musiała być ta chwila, gdy stary arcykapłan wymówił te godne podziwu słowa: corpus Domini nostri... i gdy swą szanowną i bladą ręką, prawie przezroczystą, podał jej Hostyę! Trzebać było takiej przenikliwości, jaką posiadał Peppino Ardea, przenikliwości rajfura klubowego, obcego wszelkim sprawom duchowym życia, że nie zdołał sobie zdać sprawy z tego wszystkiego i szydził z tego rodzaju wrażeń. Był to błąd nie do naprawienia! A on uważał się za zręcznego, dlatego, że żartował z tego, co uważał za dzieciństwo, za komedyę!
Jak wszystkie nagłe zmiany tego rodzaju, praca chrystyanizmu dokonana w duszy Fanny, opierała się na przykładzie, istotnem narzędziem propagandy nie jest ani doktryna, ani rozumowanie, ale zetknięcie się duszy z duszą. Wiary nauczyć się nie można, ani też jej nauczyć; udziela się ona drogą przenikania i zarazy, co świadczy o jej istocie tajemniczej i nieokreślonej. Fan-