Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



VIII.
Na placu.

Maud Gorska, wyszedłszy z pałacu przy ulicy Leopardiego, z początku biegła prosto przed siebie, szybko, na oślep, nic nie widząc i nie słysząc, podobna do zwierzęcia ranionego, które ucieka przez gęstwinę przed niebezpieczeństwem, przed raną, przed sobą samem. Pewne boleści moralne są podobne w swych skutkach bezpośrednich do boleści fizycznych.
Była mniej więcej godzina trzecia, gdy nieszczęśliwa kobieta wymknęła się z pracowni, nie mogąc znieść obok siebie obecności Lidyi Maitland, tej ponurej cyniczki zemsty, która jej z takiem okrucieństwem, na podstawie niezaprzeczonych faktów, wykryła rzecz okropną, zdradę długą, niegodną, nigdy nieprzebaczoną. Około godziny szóstej odzyskała nakoniec przytomność. Uczucie bardzo pospolite zbudziło ją z tego somnabulizmu cierpienia, w którym błądziła po ulicach od trzech godzin. Burza, grożąca od rana, wybuchła nakoniec. Maud, nie zauważywszy pierwszych kropli, musiała szukać schronienia, gdy