Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
297
KOSMOPOLIS.

gdyby patrzała na zabójstwo, lub kradzież. Wszystko w tej duszy prawej oburzało się na tę scenę, której przez samą swą obecność stawała się współwinną. Ale zarazem była ona łupem, podobnie jak jej mąż przed kilku dniami, tej gorączkowej żądzy dowiedzenia się prawdy. Jest to w pewnych kryzysach zapalnych potrzeba fizyczna, jest to domaganie się strony uczuciowej człowieka, jak głód i pragnienie jest domaganiem się strony fizycznej. Stała więc i słuchała strasznej siostry Florentyna.
— Gdy zobaczysz dowód, pisany własną jej ręką, to się przekonasz, że mówię prawdę.
I uśmiechając się szydersko dodała:
— O tak! ona lubi pisywać listy, ta nasza, szczęśliwa rywalka. Trzeba jej oddać sprawiedliwość, że w listach tych wypowiada otwarcie co czuje.. Pisze tak, jak myśli... Zdaje się, że sukcesor był nieco zazdrosny o swego poprzednika... Oto masz dowód...
Przerzuciwszy oczami pierwsze listy, jak osoba, która już to nieraz robiła, wręczyła jeden z nich Maud, która mimowoli nań spojrzała. To, co wyczytała, wywołało w niej okrzyk bólu śmiertelnego. A jednak przeczytała zaledwie dziesięć wierszy, które świadczyły, mówiąc w nawiasie, że psycholog Dorsenne mylił się, utrzymując, iż Maitland nie wiedział o dawnych stosunkach swej kochanki z Gorskim. Prawdziwą wielkość hrabiny Steno, istny heroizm w namiętności, stanowiło