Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
257
KOSMOPOLIS.

— Jest tu nieporozumienie — zawołał Ardea, którego słowa Montfanona nieco zirytowały. Nie rozumiał on, podobnie jak Hafner, charakteru margrabiego, pełnego prostoty i dodał:
— Brałem udział w wielu pojedynkach, cztery razy jako sekundant, a raz jako bijący się — i widziałem, że zawsze bez żadnych sporów postępowano tak, jak proponuje baron Hafner. Jest to zresztą najlepszy środek do ustalenia, jak to pan raczyłeś nazwać, faktów...
— Nie wiedziałem o liczbie pańskich pojedynków — odparł Montfanon, rozdrażniony jeszcze bardziej wmieszaniem się do dyskusyi przyszłego zięcia Hafnera — ale ponieważ raczyłeś nas pan o tem uwiadomić, więc pozwolę sobie powiedzieć panu, że pojedynkowałem się siedem razy, a sekundowałem około czternastu razy.. Co prawda, działo się to w czasie, gdy głową pańskiej rodziny był ojciec pański, jeżeli mnie pamięć nie myli, nieboszczyk książę Urban, którego miałem zaszczyt poznać przy Jego Świątobliwości, gdy służyłem w żuawach. Była to piękna postać szlachcica rzymskiego, który dumnie nosił swe nazwisko... Mówię to dlatego, żeby panu dowieść, że mam pewną kompetencję w kwestyach pojedynkowych... A zatem, myśmy zawsze sądzili, że sekundanci są od tego, by ułagodzili rzeczy możliwe do ułagodzenia, ale także, by ułożyli jak należy sprawy niedające się ułago-