Strona:PL Bourget - Kosmopolis.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
249
KOSMOPOLIS.

— Przybywaj więc pan, kiedy chcesz, z margrabią. Prosiłbym pana tylko, ze względu na okoliczności, żeby widzenie odbyło się tu i jeżeli to jest możliwe, między godziną szóstą a siódmą, albo między dziewiątą a dziesiątą, bo inaczej musielibyśmy się wyrzec obiadu w kole rodzinnem...
— Niech będzie godzina dziewiąta — odrzekł Dorsenne. — Pan de Montfanon jest formalistą. Będzie chciał dać panu odpowiedź piśmienną.


— Książę Ardea zaślubia pannę Hafner!
Okrzyk ten, który wywołała wiadomość Juliana przyniesiona margrabiemu, był tak pełen boleści, że młody człowiek powstrzymał uśmiech. Uważał za obowiązek uprzedzić o tem gniewliwego swego przyjaciela, z obawy, żeby baron nie napomknął w czasie rozmowy o tem wielkiem zdarzeniu i żeby margrabia nie wybuchnął.
— Czyż nie mówiłem ci, że katolicyzm tej dziewczyny jest prostą komedyą! Mówiłem o tem monsignorowi Guerillot! Oto, do czego dążyła od kilku lat ta wytrawna hipokrytka. Do pałacu Castagna. Wejdzie tam jako pani!... przyniesie z sobą ohydę tego złota złupionego, na którem są plamy krwi!... Niech mi o tem nie mówi, ostrzeż go, gdyż nie zaręczam za siebie... Sekundant Gorskiego, teść Ardei!... toć to dopiero tryumf dla tego złodzieja, który powinien w kajdanach chodzić, gdyby sędziowie byli na